Drugiego dnia też każdy wstał o różnej porze i śniadanie odbywało się powoli w wesołym nastroju. Jako że chleb był z soboty, a był już wtorek to wśród dzieci królowały grzanki z serem i z parówkami No i na każdy dzień były kupione na śniadanie jogurty dla każdego
Plus dalej kończone były dania wigilijne – na przykład szła końcówka wielkiej ilości sałatki jarzynowej
Mamy dostały w prezencie ręcznie robioną biżuterię od mojej koleżanki
W drugi dzień Świąt obiad był robiony przez Mamy – tradycyjne jedzenie kuchni czeczeńskiej
Przyjechał do nas Darek Popiela – kajakarz górski, nasz polski olimpijczyk olimpiady w Pekinie, vice-mistrz Europy i wielokrotny mistrz Polski. Przyjechał z opowieścią, filmami z mistrzostw, swoim kajakiem, pamiątkowymi kartkami dla każdego dziecka i… ze swoją żoną i córeczkami – jego córeczki natychmiast zaczęły się integrować z innymi dzieciaczkami Darek opowiadał dzieciom o tym co robi i jak to jest na mistrzowstwach. Dzieciaki siedziały zasłuchane, a potem prosiły o autografy i robiły sobie zdjęcia z Darkiem.
Pyszne, zrobione przez mamy, tradycyjne, czeczeńskie…
Laleczka cegiełka którą kupił Darek aby wesprzeć dzieci dalej koczujące w Brześciu.
Tamerlan robi masaż Jarkowi 😀
Fotka ze znanym sportowcem to jest to
Tatusiowie rozpalają ognisko nad rzeką
Parówki z grilla jako przekąska przed wyjazdem na basen
Przyszli kolędnicy i nasza ekipka robiła sobie z nimi wspólne zdjęcia
Autokarem wynajętym w sąsiedniej wiosce jedziemy na basen. Podziękowania dla pana kierowcy który zgodził się z nami pojechać w drugi dzień Świąt
Na basenie wszyscy dzielą się na dwie grupy. Czeczeni są przywykli do tego że mężczyźni kąpią się osobno, a kobiety osobno. W Polsce nie ma oddzielnych basenów więc z braku wyboru na lokalsów nie zwracają uwagi, ale na swoich przyjaciół zbyt skromnie ubranych nie chcą patrzeć. Więc po przyjeździe na basen następuje podział – mamy, nastolatki i młodsze dzieci wchodzą najpierw na basen. W tym czasie tatusiowie i nastolatkowie idą grać w bilard i kręgle. Potem jest zamiana. Zdjęć z basenu nie ma. Oni bardzo nie chcą aby takie zdjęcia robić. Dlatego możecie zobaczyć jedynie zdjęcie chłopca w czepku już po wyjściu z pływalni. No i są zdjęcia z bilarda i kręgli. A jeśli ktoś chce zobaczyć jak wygląda limanowska pływalnia gdzie dzieciaki pływały i bawiły się to zobaczcie tutaj: http://www.plywalnia.limanowska.pl/atrakcje.html
Mieliśmy na pływalni mały wypadek. Jeden chłopczyk przewrócił się w szatni i rozciął sobie skroń. Krwi i paniki było trochę, ale na szczęście zaraz zajęli się chłopcem ratownicy z pływalni. Na szczęście nie było to nic groźnego, ale przecięcie było na tyle głębokie, że trzeba było jechać do szpitala na zszywanie. Zaraz przyjechała karetka i zabrała mamę z dzieciaczkiem. Trochę się obawiałam, bo mama była przestraszona, a w dodatku była to mama nosząca hadżib więc bez trudu każdy z daleka widział że jest muzułmanką. A tu Limanowa – serce wioskowej małopolski gdzie patrząc po komentarzach na portalach internetowych i napisach na murach nastroje są różne. Jarek też pojechał do szpitala co by w razie czego pomóc. Na szczęście tak samo jak i ratownicy na basenie, tak i pracownicy szpitala w Limanowej spisali się na medal – uprzejmi, na poziomie, pełni szacunku, pomocni, bez jakichkolwiek uprzedzeń. Brawo
Wracamy autobusem z basenu. Jarek przewidział, że dzieci po basenie będą mega głodne, a do domu jest pół godziny więc w aucie czekały batony dla każdego dziecka. Było wesoło. Tamerlan opowiadał śmieszne historie: “Czy wiecie że w internecie jest o takim kocie w Niemczech co wygląda jak Hitler? On na pewno znęca się nad cudzoziemskimi kotami, a zwłaszcza nad żydowskimi.” 😀 Nie każdy wiedział o jakiego kota chodzi i że to co Tamerlan mówi ma sens, ale niektórzy wiedzieli dobrze bo poniższe fotki ileś razy krążyły po facebooku
A wieczorem przychodzili do nas kolędnicy i śpiewali kolędy. Ta grupka ze zdjęcia powyżej przyszła do nas, odśpiewali jedną kolędę sami, drugą odśpiewały z nimi dzieci a potem sypnęli nam owsem na szczęście po całej kuchni. A na podziękowanie poza groszem do skarbonki dostali czeczeńskie placuszki z dynią do spróbowania.
Mamy szykują obiadek. Część rzeczy naszykowały rano, a teraz już końcówka roboty
Jarek zajada czeczeńskie jedzonko
Przyszli kolejni kolędnicy – dzieci szalały jak ich zobaczyły
Dzieci bawią się prezentami od Was
Noc przed wyjazdem. To była długa noc. Młodsze dzieci poszły spać, a ja siedziałam z mamami do 5tej rano. Noc pełna rozmów. Było bardzo miło i sympatycznie.