Jako, że jesteśmy z różnych miast to spotkaliśmy się we Lwowie i stąd ruszyliśmy dalej razem w 5kę. Jeden kolega, który mógł ruszyć dopiero dzień później postanowił, że będzie nas gonił tą samą trasą – miał oddzielne podania i sam zaplanował sobie podróż.
Część z nas spotkała się już w piątek wieczór i przenocowała w hostelu we Lwowie, część dojechała w sobotę. Po sympatycznym czasie we Lwowie ruszamy pociągiem znanym już z poprzednich wypraw – 20:50 do Solotvino.
Po około 12 godzinach w pociągu i wypiciu porannej ciepłej herbaty (pociąg nieogrzewany, a już koniec września) z kultowych szklanek, koło 9tej wysiadamy w Solotvino.
Tu powstaje pociągowa herbata : )Stacja Solotvino
Idziemy około 1km na dworzec autobusowy (wielkości przystanku z kioskiem, ale bilety można było kupić). Za pół godziny mamy autobus do Dilovego. Kierowca wysadza nas przy placówce straży granicznej. Załatwiamy formalności (o tym możecie przeczytać w poście o przydatnych informacjach) i ruszamy w trasę.
Wyruszamy z Dilovego
Po wyjściu za ostatnie zabudowania znajdujemy piękne pole biwakowe z zadaszoną ławą i tam jemy obiad.
Następnie ruszamy dalej doliną Bilego pod górę.
Planujemy nocleg na polanie Lisicza pod Popem Ivanem. Pogoda jest wyśmienita i żałujemy, że nie możemy się teleportować i już teraz oglądać widoków. A przed nami na Popa Ivana Marmaroskiego jakieś 1500m podejścia w pionie. Mijają nas dwie terenówki na polskich blachach. Kolega machnął na stopa. Chwila rozmowy i mamy propozycję podwózki. Normalnie byśmy honorowo odmówili, ale wizja zachodu słońca na Popie Ivanie przy takiej pogodzie sprawia, że się nie zastanawiamy i jedziemy. Dwóch przesympatycznych kolegów wywozi nas aż na połoninę Latandur.
Połonina Latandur, stąd już dalej na piechotkę : )Połonina Latandur, w tle Farcau i MihailecuChatka na połoninie Latandur
Berlebaszka i Petros
Farcau i MihailecuWidok na CzarnohoręPierwszy plan Berlebaszka – w tle Świdowiec
Pop Ivan Marmaroski
Pietrosul RodneiPołonina Strungy
Pop Ivan Marmaroski
Pop Ivan Marmaroski, w tle Farcau i Mihailecu
Na szczycie Popa Ivana spotykamy inną polską ekipę, która przyszła od strony rumuńskiej. Każdy jest teoretycznie w innym państwie, a chodzimy między sobą i gadamy. Zupełnie nie czujemy jakbyśmy byli na granicy : )
Pop Ivan Marmaroski
Pietros Budyjowski i Toroiaga
W tle Czarnohora
Schodzimy na nocleg na przełęcz przy słupku 369. Jest tam świetne, płaskie miejsce nawet na wiele namiotów. Woda na miejscu. Widoki super.
Poranek pod Popem Ivanem MarmaroskimPobudka z widoczkiem na CzarnohoręHowerla na zbliżeniuŚwietne miejsce biwakowe, za nami namioty ukraińskiej ekipy.. Spokojnie mogą tu biwakować 2-3 grupy nie przeszkadzając sobie.Miejsce biwakowe pod Popem Ivanem Marmaroskim
Spod Popa Ivana ruszamy dalej drogą graniczną. Przez pierwszą część dnia droga wiedzie w większości przez las. Od Mezhypotoków zaczynają się widoki.
Przerwa na obiad przed MezhypotokamiUkraińskie suszone ryby – świetna przekąska w górachPodejście na MezhypotokiPozostałości zasiekówPop Ivan Marmaroski
Czarnohora z MezhypotokówPołonina MezhypotokiPietros Czarnohorski i HoverlaZbliżenie na SywuleDroga graniczna na Mezhypotokach.W tle Farcau i MihailecuCzarnohora z Popem Ivanem Czarnohorskim z MezhypotokówNieneski
Pierwszy widok na “Pieczarki” czyli dawną radziecką bazę radarową “Pamir” na górze Tomnatyk w Jałowiczorach. Duuuże przyzoomowanie ; ) To jeszcze kilka dni marszuFarcau i Mihailecu
NieneskiPop Ivan Czarnohorski z Nienesek
Nieneski
Czarnohora w tleNiezwykle widokowy szczyt Wielkiej NieneskiNieneska Wielka, w tle FarcauRododendron : ) Niestety wrzesień to nie ich pora kwitnienia. Trzeba przyjechać w czerwcu.Wielka Nieneska
Nocujemy pod Korbulem (na jego niższym wierzchołku gdzie kiedyś stała bacówka), jakieś 100m od drogi granicznej
Wieczorna wyprawa po wodę do źródeł Białej CisyPrzy źródłach Białej Cisy można sobie w dwie osoby zabiwakować. Jest wiata, miejsca na jeden namiot lub tarp i miejsce na ognisko.Wieczorne ognisko na biwaku pod KorbulemWidok z Korbula na Stoh o świcieWidok z Korbula na Pop Ivan Czarnohorski o swicie
Widok z Korbula na południowy-wschódFarcau o porankuPolana na niższym wierzchołku Korbula (w lecie nie polecam ze względu na burze, jesienią jest super na biwak o ile chce się komuś schodzić spory kawałek po wodę)Idziemy w stronę Stoha : )Stoh i Pop Ivan Czarnohorski
Stoh zalesiony po stronie ukraińskiej i bez lasu po stronie rumuńskiej.Przed Stohem – znaki są, ale źródełko wyschnięte.
Idziemy najpierw do budki pograniczników pod Stohem. Tam załatwiamy formalności, nabieramy wodę, zostawiamy koło pograniczników plecaki i na lekko wchodzimy na szczyt Stoha.
Podejście na Stoha – idąc ze szczytu prosto na budkę pograniczników po drodze jest ta zamknięta brama – trzeba więc ją obejść skręcając przed bramą w lewo.Czarnohora z podejścia na StohaNa szczycie Stoha
Widok ze Stoha na wschódFarcau i MihailecuCzarnohora ze StohaPop Ivan Czarnohorski
Po zejściu ze szczytu wracamy do budki pograniczników po plecaki i ruszamy w Czywczyny : )
Widok spod budki pograniczników pod StohemWidok spod budki pograniczników pod Stohem
Połonina Radul oraz Pietros Czarnohorski i HoverlaDroga graniczna i po lewej droga równoległa którą szliśmy przez pierwsze kilometry Czywczynów.Droga graniczna. Od lewej: pozostałości zasieków, droga właściwa, zaorany (dawno) pas ziemi, właściwa granica z Rumunią.Połonina Regeska i Hoverla
Pod KopilaszemPołonina Berczewska i Pop Ivan Czarnohorski spod KopilaszaWieża obserwacyjna Straży Granicznej na Rohach, w tle Pop Ivan CzarnohorskiRohy i Czarnohora w tle
CzywczynWidok na Połoninę Ladeskul (tam chcemy spać zwabieni dobrze wyglądającą z daleka, ale tylko z daleka chatką), połoninę Preluchnyi i połoninę Starostaia. A na ostatnim planie “Pieczarki” czyli Tomnatyk. Kto nie może ich dostrzec to następne zdjęcie jest kadrem z tego.Rozpadająca się bacówka na połoninie Ledeskul na pierwszym planie, a na ostatnim “Pieczarki”Tu droga równoległa się kończy i wchodzimy na drogę graniczną (okolice Kernychnyi)Idziemy dalej drogą graniczną
Przy słupku 445 odbijamy od granicy na połoninę Ledeskul myśląc że dziś prześpimy się w chatce…Czywczyn
Bacówka okazuje się jednak niewypałem. Dwie ściany konstrukcyjne są uszkodzone, jedna w środku chwieje się solidnie. 2/3 zespołu woli rozbić namioty, 1/3 decyduje się zaryzykować spanie w środku (przeżyli : D). Nie wiadomo czy bacówka przetrwa następną zimę. Do wody szliśmy jakieś 25 minut ładnym trawersem niewiele schodzącym w dół.
Ściana po prawej jest mocno chwiejna, po lewej fajne dwa pomieszczenia gdzie jak ktoś się nie obawia o niestabilność konstrukcji to można spać w całkiem fajnych warunkach.Jedna ze ścian zewnętrznychA to szopa obok – na nią tym bardziej nie liczcie ; )
Późnym wieczorem dogania nas też szósty członek ekipy i od tego momentu jesteśmy w komplecie. Wieczór przy ognisku mija na opowieściach kolegi – jak o 3ciej w nocy dotarł do Dilovego, pobudził dość mało zadowolonych pograniczników i prosił o ‘dozwił’ teraz i od razu bo chce już teraz o 3ciej po ciemku na Popa Ivana ruszać (i tak zrobił). Oraz jak złapał na stopa auto straży granicznej – pogranicznicy gdy usłyszeli, że chce jechać do słupka 445 to już chyba znali całą historię, bo od kiedy zrobiło się ciemno to aby pokazać koledze gdzie jesteśmy w terenie, robiliśmy dość mocnymi latarkami dyskotekę świecąc w lekko mgliste niebo nad nami.
Pop Ivan Czarnohorski z Połoniny LadeskulIdziemy dalej granicą – w tle Czywczyn i Wielka Budyjowska
Połonina StarostaiaCzywczynKapliczka przed podejściem na Wielką Budyjowską
Podejście na Wielką Budyjowską
Na Wielkiej BudyjowskiejZejście z Wielkiej Budyjowskiej w kierunku CzywczynaWidok na Petrosa BudyjowskiegoDochodzimy do stóp Czywczyna, po lewej bacówka gdzie schowaliśmy się na jedzonkoBacóweczka pod Czywczynem od południowej strony – częściowo w ruinie, ale aby się schować przed deszczem w sam raz.
Podejście na CzywczynaPodejście na Czywczyna
Szczyt CzywczynaSzczyt Czywczyna – bardzo płaski – można tu rozbić 100 namiotów : DWidoczek z Czywczyna na północWidok z Czywczyna na północ, na zdjęciu druga z bacówek wokół Czywczyna.Ruszamy dalej granicą. Tu postój przy budce strażników Parku Narodowego tu uiszczamy opłatę parkową.Bacówka na połoninie Briusnyi
Podejście na Łostuń Wielki
To nasz szalony kolega nosił przez tydzień w plecaku – podzielił się z pogranicznikami na Przełęczy ŁostuńskiejPrezent od pograniczników : )
Komanova
Palenica
Palenica
Przy odbiciu na Hnitessę rozdzielamy się. Część z nas potrzebuje odpocząć, a część idzie na szczyt. Ścieżka jest wyraźna i idzie się nią szybko. Wejście na nią z głównej drogi jest prawie niezauważalne, ale cała ścieżka jest dobrze zaznaczona na nawigacjach maps me i maps cz więc z nawigacją prosto ją jest znaleźć.
Ścieżka na Hnitessę
HnitessaHnitessa
Schodzimy do doliny Perkalabu
Połonina Zadna Staia – chatka i jej okolica nie nadają się na noclegDroga do doliny Perkalabu
Do placówki straży granicznej w Perkalabie dochodzimy późnym wieczorem. Kilometr wcześniej zaczyna padać deszcz. Pogranicznicy przeprowadzają nas przez placówkę i za ich pozwoleniem rozbijamy namioty z jej drugiej strony.
Pobudka pod placówką straży granicznej w Perkalabie
Kicia pograniczników : )
Ruszamy drogą idącą po północnej stronie płotu granicznego przez Czarny Dział do Saraty.
Podejście pod Czarny DziałPiękne polany przy wierzchołku Czarnego Działu
Magiczny las na Czarnym DzialeSchodzimy do SaratyGłówne skrzyżowanie w Saracie pod opuszczonym budynkiem dawnego sklepu
Opuszczony dom w SaracieOpuszczony dom w Saracie
Sarata – dom przy płocie granicznymSarataSkały Czarnego DziałuPodejście pod TomnatykPodejście pod TomnatykTomnatyk. W linii prostej między tą bacówką a “Pieczarkami” jest pewne źródło.Widok z Tomnatyka na południe“Pieczarki”! Nareszcie! : D
Ineu z TomnatykaNocna droga do Szepitu
Do Szepitu dochodzimy koło północy. Rozbijamy namioty koło wodospadu. Noc jest krótka, bo już przed 4tą pobudka. O 5tej rano jedzie jedyny bezpośredni bus do Czerniowców. Pogranicznicy, którzy nam o tym powiedzieli mówili, że najlepiej być na przystanku (znaczy pod barem i sklepem na głównym skrzyżowaniu we wsi) już o 4:30. Tak więc zrobiliśmy, choć bus przyjechał dopiero za pięć piąta, pozostali pasażerowie w ilości bodajże 4 osób pojawiły się tam za dziesięć piąta.
Nocleg koło wodospadu w SzepicieSzepit. 4:30. Czekamy na busa o 5tej rano do Czerniowców (jedyny bezpośredni w ciągu dnia)Nasz bus z Szepitu po dojechaniu do Czerniowców.
Po 5ciu godzinach jazdy z Szepitu wysiadamy z busa na dworcu autobusowym w Czerniowcach. Trolejbusem dostajemy się na dworzec kolejowy i kupujemy bilety na popołudniowy pociąg o 15:37 do Lwowa. Potem rozsiadamy się w knajpce i czekamy na pociąg.
Dworzec kolejowy w Czerniowcach.
W pociągu głównie odsypiamy trudy poprzedniego długiego dnia i krótkiej nocy. Dojeżdżamy do Lwowa, bierzemy pierwszy znaleziony hostel i w końcu normalny prysznic : ) Następnego dnia ruszamy na granicę i każdy rozjeżdża się do domu.